"Wiedzieć, że się nic nie wie, to jest szczyt wiedzy
A niewiedzę brać za wiedzę, to jest choroba"
Lao-Cy

środa, 13 czerwca 2012

Życie na poczekaniu






"Życie na poczekaniu" pióra Wisławy Szymborskiej to poetycka refleksja nad życiem. Autorka nawiązuje w niej do popularnej w kulturze koncepcji theatrum mundi (świat jako teatr). Jej istotę bardzo dobrze oddają słowa pochodzące z jednego z dramatów Williama Szekspira:


"Świat jest teatrem, aktorami ludzie,

którzy kolejno wchodzą i znikają,
Każdy tam aktor niejedną gra rolę..."

Podmiotem lirycznym w wierszu Szymborskiej jest aktorka. I to z jej perspektywy przedstawiany jest świat. Aktorka ma świadomość, że ma w tym spektaklu życia do odegrania jakąś rolę, której właściwie nie zna. Wie jedynie, że ta rola została jej narzucona, wie także, że nie może wymienić jej na żadną inną. Nie pozwolono jej dokonać wyboru, ale zarazem nie wiemy kim jest ów "Wielki Spektator", który rozdaje karty w tej grze; poetka nie przedstawia go z imienia. Brak scenariusza zmusza aktorkę do nieustannego improwizowania. Dlatego nie nadąża za narzuconym jej z góry tempem i zwrotami akcji. Czuje się nieprzygotowana do uczestniczenia w życiu, nazywanym przez nią "zaszczytem".
Ponieważ zaangażowana do spektaklu życia aktorka jest ambitna, pragnie wyznaczone jej zadanie wykonać jak najlepiej, ale pęd wydarzeń sprawia, że czuje się ona zagubiona. Swoje niepowodzenia tłumaczy nie opuszczającą ją trema. Zarazem taki wyjaśnienie własnych niepowodzeń jest dla niej bolesnym upokorzeniem. Skarży się, że jej występ odbywa się w okropnych warunkach, że nie możliwości prób powierzonej jej roli. Tempo akcji paraliżuje, a poszczególne epizody można zagrać tylko raz. Nie dano jej prawa do powtórek, czas nie cofa się bowiem. Każdy jej ruch, gest zostają utrwalone, nawet kwestie i sceny, które nie zostały dokończone. Ten pęd zdarzeń sprawia, że nawet charakter kształtowany jest w biegu ("charakter jak płaszcz w biegu dopinany"). Na tej gonitwie za nieznanym mijają kolejne dni, a aktorka nie zna scenariusz żadnego z nich, bieg wydarzeń jednak zaskakuje ją nieustannie. A jednak nie wszystko jest tu tak przypadkowe, jak mogło się wydawać. Nie ma tu nic prowizorycznego, począwszy od sceny, a kończąc na najmniejszych nawet rekwizytach. Wszystko to wykonano według ściśle określonego planu. Zapalające się światła to znak, że przedstawienie rozpoczyna się znowu. Jego głównym bohaterem jest skazany na tremę i niepewność człowiek, wydany na pastwę nie mającej końca improwizacji. Najgorsza jest samotność na scenie i konieczność stawienia czoła tym zadaniom. Prawdziwą udręka jest poczucie niepewności i niestabilności wyznaczonej roli. A widownią spektaklu jest tłum codziennie mijanych ludzi, którzy obserwują gesty, ruchy, mimikę. Żadnego błędu nie można cofnąć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz